„CHOINKA"
– Zuziu! Weź sanki z balkonu, proszę! Idziemy
na targ po choinkę! – krzyknął tata z przedpokoju i zaczął zakładać buty.
Korek szczekał radośnie, bo znaczenie
słowa „idziemy” potrafił rozpoznać bezbłędnie. Dla takiego psa mieszczucha jak
on każdy spacer był prawdziwym świętem. Świętem znacznie ważniejszym niż zbliżające
się Boże Narodzenie. I niestraszne mu były nawet mróz i śnieg…
– Tatuśku, poczekaj chwilkę! Muszę jeszcze skończyć koronę – odpowiedziała dziewczynka, otoczona
plastelinowymi figurkami, które uśmiechały się tajemniczo.
Była tam gromadka pasterzy, parę
owieczek, Trzej Królowie, Święty Józef, Maryja i maleńki Jezusek. Wszystkie białe
jak śnieg! Zuzia przygotowywała na tegoroczne święta prawdziwe arcydzieło
szopkowe.
W okamgnieniu zlepiła nieco wykrzywioną koronę i umieściła ją na głowie
niezbyt zadowolonego króla. Puściła jeszcze do niego oko i pobiegła do
czekającego w przedpokoju taty.
Tak rozpoczyna się opowieść o przygotowaniach wigilijnych w pewnej rodzinie, w której zabrakło
mamy... Jest za to ośmioletnia Zuzia, jest tata, pies Korek i są dziadkowie! Jest również
najsmutniejsza z całego targu choinka! A jakże! Jaką rolę w tej historii
odegrają plastelinowe figurki z szopki, wykonanej przez Zuzię, można
dowiedzieć się w mojej książce dla dzieci pt."Choinka".
Życzę miłej lektury młodszym i tym zupełnie dorosłym czytelnikom!